czwartek, 7 marca 2013

Przedwiośnie na Malcie

Malta to taka dziwna mała wysepka. Pełna uroku i południowego klimatu, choć momentami bardzo archaiczna. Gdzie wzrokiem sięgnąć wszędzie kościoły. przed Wielkanocą pełno także różnych ołtarzyków, ozdób, girlandów, świadczących o przywiązaniu mieszkańców do tradycji religijnej. Trafiłem tam pewnego wieczoru w Valetta na drogę krzyżową, kiedy to dwunastu zakapturzonych mężczyzn dźwigało posąg matki boskiej osadzony na ogromnej ukwieconej skrzyni. Procesja szła stromymi uliczkami starej części  Valetty, a z megafonów na ścianach kamiennych domów dochodził tubalny głos odprawiającego nabożeństwo kapłana. W procesji szło też kilkuset miejscowych mieszkańców.

V A L E T T A

Herb
Herb Valetty

Sklepik w starej części Valetty
Co ciekawe, Valetta jest najdalej wysuniętą na południe Europejską stolicą. Miasto jest otoczone częściowo murami, położone na wysokim, skalnym cyplu. Od strony lądu prowadzi do niego potężna brama. Przez całe miasto, w samym jego sercu biegnie centralna ulica Valetty (Republic Street), łącząca bramę miejską na jednym jego krańcu i fort św. Elmo na drugim. Przy tej właśnie ulicy znajdują się najlepsze sklepy i restauracje miasta. To tu skupia się życie mieszkańców i tędy przechodzą grupy turystów. Wystarczy jednak skręcić w którąkolwiek uliczkę w bok i już jesteśmy z dala od turystycznego zgiełku. Valetta ma swój niepowtarzalny klimat i zapach. Czuć tu średniowiecznego ducha przeszłości. W murach tego miasta zaklęte są setki lat historii. XXI wiek na szczęście dociera tu tylko w minimalnym stopniu. Miasto zachowane jest we wzorowy sposób. Wieczorem, gdy robi się cicho i spokojnie, uliczki Valetty są szczególnie piękne. Mam swoje ulubione miejsca, z których lubię fotografować to miasto. Zawsze tam wracam i za każdym razem udaje mi się zobaczyć coś innego, a zarazem miejsca te stają mi się jeszcze bliższe. Oswajam je sobie powoli, zawłaszczam ich przestrzeń i chociaż na chwilę staję się ich częścią.  

Jeden z tysięcy balkoników w Valetta

Maltańczycy to mały naród. Chodząc ulicami miasteczek ma się wrażenie, że w większości mieszkają tu starsi ludzie, niewiele widać młodzieży i dzieci. Za to przyjezdnych, poszukujących swego miejsca na ziemi, aż nadto. W większości są to mieszkańcy Rogu Afryki: Somalijczycy, Etiopczycy, Erytrejczycy. Wypełniają oni lukę po młodych maltańczykach szukających szczęścia i lepszego życia gdzieś na zachodzie Europy. Przyjezdni Afrykańczycy są w większości muzułmanami. Czy i jak zmienią oni losy katolickiej Malty, przekonamy się za jakiś czas. Być może traktują oni tę wyspę jedynie jako chwilowy przystanek w drodze na zachód Europy. Może jednak część z nich zdecyduje się tu zostać.


Valetta

Valetta

R A B A T  ,  M D I N A

Pełno na Malcie brytyjskich śladów i symboli. Począwszy od czerwonych budek telefonicznych, przez stare brytyjskie samochody, poruszające się lewą stroną, aż po angielski język, dominujący w wielu sferach życia. Malta ma wiele pięknych zatok, z cudownym złotym piaskiem, więc od lat jest też celem masowej turystyki. Ale poza sezonem miło jest się poruszać po tym niewielkim terenie i dać się zgubić w wąskich uliczkach Rabatu, Mdiny czy Valetty. 

Uliczka w Rabacie

Coat of arms of Mdina
Herb Mdiny

Rabat i Mdina to dwa sąsiadujące ze sobą miejsca, dawno temu tworzące jeden ośrodek miejski. Mdina była od średniowiecza do 1530 r. stolicą Malty. To bardzo stare miasto, jeszcze w 700 r. p.n.e. swą osadę założyli tu Fenicjanie, nazywając ją Melitta. Po nich byli tu Rzymianie, a następnie Saraceni, którzy otoczyli miasto w VIII w. n.e.  potężnymi murami, oddzielając je od dzisiejszego Rabatu (czyli z jęz. arabskiego - przedmieścia). Mdina jest obecnie spokojnym małym średniowiecznym miasteczkiem z architekturą w stylu normańsko - barokowym. Spacerując wąskimi uliczkami ma się wrażenie, iż jest to miejsce wyludnione, podobno mieszka w nim na stałe około 300 osób. Nie jest to wyjątek, jednak podobnie można się poczuć w większości mniejszych miejscowości na Malcie. Rabat jest obecnie miasteczkiem dużo większym niż Mdina, zamieszkuje go ponad 11 tysięcy mieszkańców. Powód jest prozaiczny. Rabat w przeciwieństwie do Mdiny nie jest ograniczony murem, więc można go było dzięki temu skutecznie rozbudowywać, co wpłynęło na wzrost liczby mieszkańców. W zasadzie obie miejscowości są bardzo ciekawe i urokliwe. Piękna architektura, dogodne położenie na wzgórzu oraz nadające dodatkowego klimatu akcenty w postaci starych, wręcz muzealnych samochodów, nadal poruszających się po tutejszych uliczkach sprawiają, że można tu spędzić bardzo dużo czasu i się wcale nie znudzić. 


Coat of arms of Rabat
Herb Rabatu
 
Wąskie uliczki Rabatu

M G A R R

Innego dnia udałem się na zachód głównej maltańskiej wyspy. Z Valetty pojechałem przez Birkirkara i Mosta do małej osady Mgarr. To typowa, mała i senna maltańska miejscowość, w której wszystko dzieje się na małym centralnym placyku, nieopodal kościółka z okrągłą kopułą. Większość spośród około 3 tysięcy mieszkańców stanowią farmerzy, uprawiający ziemię i hodujący zwierzęta. W zasadzie krzyżuje się tu jedynie kilka uliczek, ale miejscowość jest warta odwiedzenia. Z Mgarr blisko jest już do trzech przepięknych zatok (Golden Bay, Ghajn Tuffieha i Gnejna Bay). W zasadzie można się stąd wybrać pieszo i spacerem dojdzie się do najbliżej położonej Gnejna w jakieś 30-40 minut. Do Golden Bay jest trochę dalej, ale to też odległość na spacer. Oczywiście prawie wszędzie tu kursują małe autobusy i można skorzystać ze stopa. Podczas pierwszego pobytu na Malcie, z uwagi na brak czau, zobaczyłem jedynie jedną z zatok. Do Golden Bay dotarłem z Mgarr wczesnym popołudniem. Plaża jest rzeczywiście bardzo ładna. Zgodnie z nazwą jest tu złoty piasek, a na krańcach wznoszą się niewysokie skały. Niestety dość blisko plaży, na skale znajduje się budynek hotelu Radisson Blu Resort & Spa, który moim zdaniem psuje tu całą koncepcję obcowania z dziewiczą przyrodą. Na szczęście wystarczy przejść kilkaset metrów w stronę zatoki Ghajn Tuffieha i robi się bardziej naturalnie. Na to jednak potrzeba więcej czasu. Zostawiam więc sobie eksplorację kolejnych dwóch zatok na następny wyjazd i udaję się z powrotem do Mgarr.


Coat of arms of Mġarr
Herb Mgarr
Kościółek w sennym Mgarr

M E L L I E H A

Z Mgarr postanowiłem jeszcze pojechać do miasteczka Mellieha (czyt. Melija). Nazwa Mellieha pochodzi od semickiego korzenia m-l-h, co oznacza "sól". W czasach Cesarstwa Rzymskiego znajdowały się tu ponoć tzw. solniska, a w okolicznych jaskiniach zamieszkiwali troglodyci. Ta nieduża miejscowość położona jest na północno - zachodnim cyplu, wcinającym się ostro w morze. Niedaleko stąd do Cirkewwy, małego portu, skąd kursują promy na sąsiednie maltańskie wyspy: Gozo i Comino. Melliehę zapamiętałem jako miasteczko kościołów. W samym centrum naliczyłem cztery, w tym jeden bardzo okazały, będący raczej katedrą lub bazyliką. Miasto jest jedną z 10 pierwszych parafii katolickich na Malcie. Jego religijny charakter podkreśla także fakt, iż w pobliżu miasteczka mieli w 60 r. n.e. przybić do brzegu św. Paweł Apostoł i św. Łukasz, który namalował na jednej ze skał wizerunek Maryi. W tym miejscu dzisiaj wznosi się sanktuarium (Sanctuary of Our Lady in Mellieha).


Coat of arms of Mellieħa
Herb Mellieha

Ciekawy mały cmentarzyk w Mellieha