Malta to taka dziwna mała wysepka. Pełna uroku i południowego klimatu,
choć momentami bardzo archaiczna. Gdzie wzrokiem sięgnąć wszędzie
kościoły. przed Wielkanocą pełno także różnych ołtarzyków, ozdób, girlandów, świadczących o przywiązaniu mieszkańców do tradycji
religijnej. Trafiłem tam pewnego wieczoru w Valetta na drogę krzyżową, kiedy to
dwunastu zakapturzonych mężczyzn dźwigało posąg matki boskiej osadzony
na ogromnej ukwieconej skrzyni. Procesja szła stromymi uliczkami starej części
Valetty, a z megafonów na ścianach kamiennych domów dochodził tubalny
głos odprawiającego nabożeństwo kapłana. W procesji szło też kilkuset miejscowych mieszkańców.
V A L E T T A
|
Herb Valetty |
|
Sklepik w starej części Valetty |
Co ciekawe, Valetta jest najdalej wysuniętą na południe Europejską stolicą. Miasto jest otoczone częściowo murami, położone na wysokim, skalnym cyplu. Od strony lądu prowadzi do niego potężna brama. Przez całe miasto, w samym jego sercu biegnie centralna ulica Valetty (Republic Street), łącząca bramę miejską na jednym jego krańcu i fort św. Elmo na drugim. Przy tej właśnie ulicy znajdują się najlepsze sklepy i restauracje miasta. To tu skupia się życie mieszkańców i tędy przechodzą grupy turystów. Wystarczy jednak skręcić w którąkolwiek uliczkę w bok i już jesteśmy z dala od turystycznego zgiełku. Valetta ma swój niepowtarzalny klimat i zapach. Czuć tu średniowiecznego ducha przeszłości. W murach tego miasta zaklęte są setki lat historii. XXI wiek na szczęście dociera tu tylko w minimalnym stopniu. Miasto zachowane jest we wzorowy sposób. Wieczorem, gdy robi się cicho i spokojnie, uliczki Valetty są szczególnie piękne. Mam swoje ulubione miejsca, z których lubię fotografować to miasto. Zawsze tam wracam i za każdym razem udaje mi się zobaczyć coś innego, a zarazem miejsca te stają mi się jeszcze bliższe. Oswajam je sobie powoli, zawłaszczam ich przestrzeń i chociaż na chwilę staję się ich częścią.
|
Jeden z tysięcy balkoników w Valetta |
Maltańczycy to mały naród.
Chodząc ulicami miasteczek ma się wrażenie, że w większości mieszkają tu starsi
ludzie, niewiele widać młodzieży i dzieci. Za to przyjezdnych,
poszukujących swego miejsca na ziemi, aż nadto. W większości są to
mieszkańcy Rogu Afryki: Somalijczycy, Etiopczycy, Erytrejczycy. Wypełniają oni lukę po młodych maltańczykach szukających szczęścia i lepszego życia gdzieś na zachodzie Europy. Przyjezdni Afrykańczycy są w większości muzułmanami. Czy i jak zmienią oni losy katolickiej Malty, przekonamy się za jakiś czas. Być może traktują oni tę wyspę jedynie jako chwilowy przystanek w drodze na zachód Europy. Może jednak część z nich zdecyduje się tu zostać.
|
Valetta |
|
Valetta |
R A B A T , M D I N A
Pełno na Malcie
brytyjskich śladów i symboli. Począwszy od czerwonych budek
telefonicznych, przez stare brytyjskie samochody, poruszające się lewą
stroną, aż po angielski język, dominujący w wielu sferach życia. Malta
ma wiele pięknych zatok, z cudownym złotym piaskiem, więc od lat jest
też celem masowej turystyki. Ale poza sezonem miło jest się poruszać po
tym niewielkim terenie i dać się zgubić w wąskich uliczkach Rabatu,
Mdiny czy Valetty.
|
Uliczka w Rabacie |
|
Herb Mdiny |
Rabat i Mdina to dwa sąsiadujące ze sobą miejsca, dawno temu tworzące jeden ośrodek miejski. Mdina była od średniowiecza do 1530 r. stolicą Malty. To bardzo stare miasto, jeszcze w 700 r. p.n.e. swą osadę założyli tu Fenicjanie, nazywając ją Melitta. Po nich byli tu Rzymianie, a następnie Saraceni, którzy otoczyli miasto w VIII w. n.e. potężnymi murami, oddzielając je od dzisiejszego Rabatu (czyli z jęz. arabskiego - przedmieścia). Mdina jest obecnie spokojnym małym średniowiecznym miasteczkiem z architekturą w stylu normańsko - barokowym. Spacerując wąskimi uliczkami ma się wrażenie, iż jest to miejsce wyludnione, podobno mieszka w nim na stałe około 300 osób. Nie jest to wyjątek, jednak podobnie można się poczuć w większości mniejszych miejscowości na Malcie. Rabat jest obecnie miasteczkiem dużo większym niż Mdina, zamieszkuje go ponad 11 tysięcy mieszkańców. Powód jest prozaiczny. Rabat w przeciwieństwie do Mdiny nie jest ograniczony murem, więc można go było dzięki temu skutecznie rozbudowywać, co wpłynęło na wzrost liczby mieszkańców. W zasadzie obie miejscowości są bardzo ciekawe i urokliwe. Piękna architektura, dogodne położenie na wzgórzu oraz nadające dodatkowego klimatu akcenty w postaci starych, wręcz muzealnych samochodów, nadal poruszających się po tutejszych uliczkach sprawiają, że można tu spędzić bardzo dużo czasu i się wcale nie znudzić.
|
Herb Rabatu |
|
Wąskie uliczki Rabatu |
M G A R R
Innego dnia udałem się na zachód głównej maltańskiej wyspy. Z Valetty pojechałem przez Birkirkara i Mosta do małej osady Mgarr. To typowa, mała i senna maltańska miejscowość, w której wszystko dzieje się na małym centralnym placyku, nieopodal kościółka z okrągłą kopułą. Większość spośród około 3 tysięcy mieszkańców stanowią farmerzy, uprawiający ziemię i hodujący zwierzęta. W zasadzie krzyżuje się tu jedynie kilka uliczek, ale miejscowość jest warta odwiedzenia. Z Mgarr blisko jest już do trzech przepięknych zatok (Golden Bay, Ghajn Tuffieha i Gnejna Bay). W zasadzie można się stąd wybrać pieszo i spacerem dojdzie się do najbliżej położonej Gnejna w jakieś 30-40 minut. Do Golden Bay jest trochę dalej, ale to też odległość na spacer. Oczywiście prawie wszędzie tu kursują małe autobusy i można skorzystać ze stopa. Podczas pierwszego pobytu na Malcie, z uwagi na brak czau, zobaczyłem jedynie jedną z zatok. Do Golden Bay dotarłem z Mgarr wczesnym popołudniem. Plaża jest rzeczywiście bardzo ładna. Zgodnie z nazwą jest tu złoty piasek, a na krańcach wznoszą się niewysokie skały. Niestety dość blisko plaży, na skale znajduje się budynek hotelu Radisson Blu Resort & Spa, który moim zdaniem psuje tu całą koncepcję obcowania z dziewiczą przyrodą. Na szczęście wystarczy przejść kilkaset metrów w stronę zatoki Ghajn Tuffieha i robi się bardziej naturalnie. Na to jednak potrzeba więcej czasu. Zostawiam więc sobie eksplorację kolejnych dwóch zatok na następny wyjazd i udaję się z powrotem do Mgarr.
|
Herb Mgarr |
|
Kościółek w sennym Mgarr |
M E L L I E H A
Z Mgarr postanowiłem jeszcze pojechać do miasteczka Mellieha (czyt. Melija). Nazwa Mellieha pochodzi od semickiego korzenia m-l-h, co oznacza "sól". W czasach Cesarstwa Rzymskiego znajdowały się tu ponoć tzw. solniska, a w okolicznych jaskiniach zamieszkiwali troglodyci. Ta nieduża miejscowość położona jest na północno - zachodnim cyplu, wcinającym się ostro w morze. Niedaleko stąd do Cirkewwy, małego portu, skąd kursują promy na sąsiednie maltańskie wyspy: Gozo i Comino. Melliehę zapamiętałem jako miasteczko kościołów. W samym centrum naliczyłem cztery, w tym jeden bardzo okazały, będący raczej katedrą lub bazyliką. Miasto jest jedną z 10 pierwszych parafii katolickich na Malcie. Jego religijny charakter podkreśla także fakt, iż w pobliżu miasteczka mieli w 60 r. n.e. przybić do brzegu św. Paweł Apostoł i św. Łukasz, który namalował na jednej ze skał wizerunek Maryi. W tym miejscu dzisiaj wznosi się sanktuarium (Sanctuary of Our Lady in Mellieha).
|
Herb Mellieha |
|
Ciekawy mały cmentarzyk w Mellieha |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaj komentarz